Ludzie są jak drzewa

the-guide-to-the-endangered-kopiaNiewątpliwie Święta Bożego Narodzenia to czas refleksji różnego typu, refleksji duchowej, refleksji relacji/więzi, dla wielu pewnie również refleksji ciała na skutek świątecznego nadmiaru :). Nawet jeśli jesteśmy najbardziej zabieganymi istotami na świecie, jakieś choćby ziarenko refleksji na pewno się w nas w tym czasie zagnieździ. Moją refleksją klamrą w te Święta, jest refleksja więzi, w szerokim tego słowa znaczeniu, więzi rodzinnych, więzi wspólnotowych, więzi społecznych. Pod choinkę dostałam prezent w postaci książki „SEKRETNE ŻYCIE DRZEW” Petera Wohllebena.

Bardzo szybko czytając ją orientujesz się, że nie tylko o drzewa tu chodzi ale o nas samych

Czytam to (gdyż tak naprawdę dopiero zaczęłam) jak wymarzony obraz więzi międzyludzkich , których my, przecież wyższy gatunek, możemy z pokorą uczyć się od tych małomównych, dostojnych stworzeń. W związku  tym ten tekst będzie głownie cytatem , bo zbyt rozbudowany komentarz byłby po prostu zbędny:

„[…] Dlaczego jednak drzewa są do tego stopnia istotami społecznymi, dlaczego dzielą się pokarmem z krewniakami tego samego gatunku, a przez to tuczą konkurencję? Powody są identyczne z tymi, którymi kierują się ludzkie społeczności - razem łatwiej sobie radzić. Drzewo nie jest lasem, samo nie wytworzy lokalnego, zrównoważonego klimatu, jest bez reszty wydane na pastwę wiatru i pogody. Natomiast wiele drzew tworzy wspólnie ekosystem, który łagodzi skutki skrajnych upałów i mrozów, gromadzi dużą ilość wody i produkuje bardzo wilgotne powietrze. 

W takim środowisku drzewa mogą rosnąć bezpiecznie i dożywać matuzalemowego wieku. By to osiągnąć społeczność musi za wszelką cenę trzymać się razem. Gdyby wszystkie okazy troszczyły się tylko o siebie, wówczas niejeden nie doczekałby starości. Skutkiem bezustannych zgonów  byłoby mnóstwo dużych dziur w sklepieniu drzewostanu , przez co burze łatwiej dostawałyby się do środka i obalały kolejne drzewa. Letni upał przenikałby, aż do leśnej gleby i wysuszał ją. Wszyscy by cierpieli. Zatem każde drzewo jest cenne dla społeczności i zasługuje na jak najdłuższe utrzymywanie przy życiu. Z tego powodu nawet chore okazy zyskują wsparcie i zaopatrzenie w składniki pokarmowe, póki nie wyzdrowieją.

[…] Buki w ogóle nie słyszały o tym, że można rosnąć zbyt gęsto . Wręcz przeciwnie , mile widziane są grupowe przytulanki , często odległość między drzewami wynosi mniej niż metr. Zauważalnie zwiększony roczny przyrost biomasy , zwłaszcza drewna dowodzi leśnej gromady. Widać wspólnymi siłami da się optymalnie rozdzielić składniki  pokarmowe i wodę  między wszystkich zainteresowanych , tak że każde drzewo może osiągnąć maksimum możliwości. Jeżeli „pomaga się” poszczególnym drzewom pozbyć rzekomej konkurencji , to pozostałe drzewo stają się pustelnikami”. Próby nawiązania kontaktów z sąsiadami trafiają w próżnię bo przecież są tam już tylko pniaki. Każdy działa na własną rękę bez ładu i składu , przez co dochodzi do znacznych różnic w produktywności. Niektóre osobniki jak oszalałe prowadzą fotosyntezę , tak że cukier aż się pieni. Rosną przez to lepiej , są w dobrej kondycji , ale jednak nie żyją szczególnie długo. Miarą dobrostanu drzewa jest bowiem dobrostan otaczającego lasu. A tutaj przecież rośnie tak wielu przegranych. Słabsi, których wspierali dawniej silniejsi towarzysze, od razu znaleźli się w gorszej pozycji. Czyż jednak nie o to chodzi w ewolucji  - o przetrwanie jedynie najsilniejszych? Słysząc takie pytanie , drzewa tylko potrząsnęłyby głową czy raczej koroną. Ich dobrostan zależy od całej społeczności i gdy znikają te rzekomo najsłabsze , wówczas giną także pozostałe. Las traci zawartość, gorące słońce i porywiste wiatry mogą teraz hulać aż do samej  ziemi i zmieniać wilgotno-chłodny klimat. Silne drzewa również parokrotnie w ciągu życia zapadają na różne choroby  i w takiej sytuacji są zdane na wsparcie najbliższych sąsiadów. Jeśli ich zabraknie, wystarczy nieszkodliwe porażenie owadami. żeby przypieczętować nawet los gigantów.

[…] Łańcuch jest tak silny, jak jego najsłabsze ogniwo - autorami tego starego porzekadła spokojnie mogłyby być drzewa. A ponieważ intuicyjnie to wiedzą, bezwarunkowo sobie pomagają”

Hm…i po co ten cały pośpiech, ten pęd po WAŻNE I PILNE, WAŻNE I NIEPILNE, NIEWAŻNE I PILNE, NIEWAŻNE I NIEPILNE (z całym szacunkiem do Pana Coveya :))? 

Po to, by mieć a może nawet po to, by być ale nie być po prostu ale być ważnym lub może najważniejszym? A może warto mieć/posiadać zamienić na mieć głębokie więzi, w których patrzymy daleko dalej niż nasze własne JA a BYĆ WAŻNYM zmienić na BYĆ UWAŻNYM na innych? Trudne? Pewnie, że trudne ale skoro drzewa mogą? Może warto wziąć od nich tą lekcję?

Joanna Mazurek