Wyznaczanie celów
„Połowa osiągnięcia celu to jego prawidłowe wyznaczenie. Zig Ziglar ”.
Czy chcemy tego czy nie, mamy do czynienia z wyznaczaniem i realizacją celów w naszym życiu. Nawet kiedy my nie bierzemy za to odpowiedzialności, zrobią to za nas inni. Każdy z nas w swojej historii życia miał różne marzenia, wizje, często postanowienia noworoczne, z których ostatecznie nic nie wyszło. Myślę, że każda z osób, która to czyta może przytoczyć jakąś swoją „epicką” porażkę na tym polu. Z początku perspektywa osiągania celu dla wielu jest wielce napompowaną i optymistyczną perspektywą w wyobrażeniach. Przepełnieni entuzjazmem, a raczej życzeniowymi fantazjamistartujemy do walki! Jest „power”! Jest uśmiech! Jest początek działania i samozaparcia, ale co najważniejsze – można się pochwalić przed znajomymi, że zabieramy się za wielkie rzeczy! Mija 1,5 tygodnia od startu. Udało nam się wytrwać. W zasadzie już sam ten fakt, pozwala nam śmiało wśród znajomych przybrać pozę osoby, dla której miano specjalisty to zdecydowanie za mało. Określenie „wujek dobra rada” z ekspercką miną wschodniego guru tylko po części oddaje to co mam na myśli. Fajnie i miło o sobie myślimy. To niesamowite, ale niektórzy ludzie już teraz nam gratulują! Jest fajnie!
Mija 3 tydzień. Pojawiają się pierwsze myśli: „uff niee dobra dzisiaj odpuszczam, to co się dzieje to jest niemożliwe! Muszę odpuścić, ale od jutra biorę się dalej!” No i tak powoli dobijamydo 4 tygodnia, który skwitować można najkrócej, szybkim dialogiem:
– heeej Wacek! Miło Cię widzieć! - a jak tam Twoje postanowienia i cele?
– No właśnie wiesz cooo noo bo - yyy – wiesz co muszę lecieć! Pogadamy później! Hej!
Powyższy opis celowo jest przerysowany i dość skrajny, ale myślę, że nie ma człowieka, który by chociaż trochę nie znał z autopsji tego co opisałem. Wyznaczanie i osiąganie celów jest prawdziwą sztuką, od której zależy sukces w każdej dziedzinie życia. Co takiego się dzieje i o co w tym chodzi, że tak nie wiele osób znamy na naszej drodze, którzy są naprawdę kompetentni i skuteczni w tej kwestii? Mówiąc pół żartem, pół serio, z jakim przystajesz takim się stajesz, więc być może trzeba zmienić znajomych? Na pierwszy rzut oka jak się nad tym zastanawiam, to podejrzewam, że na 100% da się wyróżnić co najmniej dwa przekonania na ten temat.
Pierwsze z nich to nieśmiertelne i żelazne stwierdzenie „to wina edukacji! - nikt nie uczy dzieci nawyków prawdziwie skutecznego działania!”. A druga to coś w stylu „to kwestia indywidualna każdego człowieka i trzeba by napisać wiele książek żeby do tego dojść o co chodzi.”
W obu tych kwestiach myślę, że w jakiejś części są prawdą. Są ludzie z różnymi tendencjami, charakterami i cechami osobowości. Jedni są bardziej zadaniowi i do pracy przystępują zanim jeszcze się obudzą i zdążą zrobić kawę. Inni z kolei, rozpoczęcie pracy i zaparzenie owej kawy, będą mieli rozpisane na 25 „filozoficznych” etapów, od ubrania kapcia, po analityczny wybór kubka adekwatnego do dnia tygodnia.
Historie ludzi sukcesu oraz szeroki zakres literatury w danym aspekcie na różnych płaszczyznach nie pozostawia żadnych złudzeń. Bycie efektywnym w osiąganiu celów można spokojnie podzielić na kilka zasad, które w większości przypadków powtarzają się i stanowią rdzeń osiągania celów, a tym samym dają największe prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu. Noooo… pod warunkiem, że będziemy konsekwentni oraz we właściwy sposób dany cel wyznaczyliśmy.
Co jest pewne to to, że da się to wyćwiczyć i otwarta operacja mózgu akurat w tej kwestii raczej nie będzie potrzebna do zmiany na lepsze. Cytat wybrany na samym początku artykułu nie jest przypadkowy. Prawidłowe podejście, aby jak najlepiej określić o co nam chodzi i co chcemy osiągnąć, niejednokrotnie stanowi nie lada wyzwanie. Możemy mieć fenomenalną wizję, odwagę Indiany Johnsa , a inteligencję dwa razy większą niż Doda, lecz jeśli cel nie będzie wystarczająco jasny, precyzyjny i prosty do opisania dla 6-latka, nic z tego nie będzie. Co zrobić żeby osiągnąć sukces? Po pierwsze trzeba pomóc sobie samemu i dobrze wyznaczyć cel.
„Zanim wyruszysz w rejs, najpierw określ cel podróży.” Steve Grounds
Kiedy zastanawiałem się nad tym jak napiszę tę pracę i co w niej zawrzeć, bardzo szybko doszedłem do wniosku, że w mechanizmie wyznaczania celów, oprócz zasady SMART, (czyli cel powinien być „Szczegółowy”, „Mierzalny”, „Atrakcyjny”, „Realistyczny” oraz „Terminowy”) nic więcej się już nie da wymyślić lepszego i ta zasada wyczerpuje wszystko. Co niby jeszcze tutaj na siłę wymyślać i po co aż na 5 stron? Po czym pojawiła się w mojej głowie ciekawość, a co Biblia mówi na ten temat? Jak osiągać cele w świetle Słowa Bożego? Czy są tam jakieś wytyczne? Jedyne co wiedziałem w tym temacie to to, że w pierwotnym tłumaczeniu znaczenie słowa „grzech” było określane mniej więcej jako „nie trafienie w cel”. A co by było gdyby wszystkie cenne informacje z dziedziny rozwoju osobistego w temacie wyznaczania celów, które z doświadczenia i teorii już znamy, przesunąć o jedno miejsce w dół i zwolnić miejsce nr 1 na to co jest w tym temacie w Biblii?
Z odnowioną chęcią zbadałem ten temat i różne materiały idące w tym kierunku. Po różnych analizach i poszukiwaniach, najlepszym podziałem jaki znalazłem i jaki najbardziej mnie przekonuje to wyszczególnienie 7 kroków, które pomogą właściwie wyznaczać cele i je osiągać, jednocześnie będące oparte o przykłady biblijne. Co ciekawe zasady te potwierdzają się niezależnie od źródła i inspiracji różnych współczesnych autorów, ludzi sukcesu i trenerów.
Siedem kroków w osiąganiu celów*
*(źródło: http://instytutdidaskalos.pl/zarzadzanie-soba/czy-wyznaczanie-celow-ma-naprawde-znaczenie-czesc-2)
1. Krok pierwszy: Zapisz je.
…Zapisz to co widziałeś, i wyryj to na tablicach, aby to można szybko przeczytać. Habakuka 2:2.
Jeśli twoje cele nie są zapisane, to nie są one jeszcze celami. Kiedy coś zapiszesz, wtedy ogłaszasz sobie i swojemu zespołowi – „to ma znaczenie i osiągniemy to z Bożą pomocą”.
2. Krok drugi: Cele muszą być przejrzyste i konkretne.
W Ewangelii Marka 16 i Mateusza 28 nie ma nic niejasnego w celach, jakie Jezus wyznaczył dla kościoła. Twoje cele muszą odpowiadać na pytania „Kto?”, „Co?”, „Kiedy?”, „Jak?” i „Gdzie?”. Jeśli nie odpowiadają na nie, to musisz je przeanalizować. Jeśli nie jesteś w stanie zmierzyć swoich celów, to w jaki sposób sprawdzisz, czy zrobiłeś postęp i skąd będziesz wiedział, że je osiągnąłeś?
3. Krok trzeci: Wyznacz sobie jakieś cele krótkoterminowe.
W Dziejach Apostolskich 1:8 jest napisane: „…najpierw w Jerozolimie, a potem…”.
Jeśli nie będziesz miał krótkoterminowych zwycięstw, to ty i twój zespół możecie w najlepszym przypadku zniechęcić się, a w najgorszym zdemoralizować i porzucić wasze długoterminowe cele. Jednak z drugiej strony, możesz stracić koncentrację i nigdy nie zrealizujesz swojego końcowego marzenia.
4. Krok czwarty: Upewnij się, że twoje cele długoterminowe są rozłożone w czasie, ale są też osiągalne.
Nehemiasz był wielkim przywódcą, ponieważ potrafił zachować równowagę. Jezus obiecał, że nigdy nie da nam więcej, niż moglibyśmy udźwignąć. Jeśli chcesz wziąć udział w maratonie i ukończyć go, nie zaczniesz pierwszego dnia od przebiegnięcia 40 km . Zacznij od małych kroków, ale bądź w nich wierny.
5. Krok piąty: Uwzględnij w swoich planach, że będą przeszkody i niepowodzenia.
"Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni. Prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani, zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło" 2 Koryntian 4:8-10
Chodzenie w wierze nie oznacza, że twoje życie będzie wolne od przeszkód i porażek. Oznacza jednak, że wiesz co zrobić, kiedy przyjdą. Nie pozwól, aby niepowodzenie stanęło na drodze wiary w to, że twoje cele zostaną osiągnięte. Jak na dobrym spawie – zawsze jesteśmy silniejsi w miejscu złamania. Przeszkody sprawią, że będziesz bardziej zdeterminowany lub sprawią, że się poddasz. Biblia mówi: "Bo choć sprawiedliwy siedem razy upadnie, jednak znowu się podniesie" Przypowieści Salomona 24:16
6. Krok szósty: Śledź postępy i nagradzaj zespół.
Aby ustawicznie osiągać cele, musisz badać swoje postępy. Mierz swoje postępy, nie tylko raz w miesiącu, czy też raz na jakiś czas. Nagradzaj swój zespół i siebie samego za realizację celów krótkoterminowych. Nie czekaj z organizacją wielkiego przyjęcia na koniec. Małe zwycięstwa i świętowanie ich sprawiają, że wszyscy są pobudzeni i skupieni na właściwym działaniu.
7. Krok siódmy: Potwierdzaj i uzmysławiaj sobie osiąganie swoich celów.
Mojżesz „wytrwał… widział bowiem tego, który jest niewidzialny” (Hbr 11:27 tłum. z ang. NKJ),
„Jezus, który dla radosnej nagrody, wycierpiał krzyż…” (Hbr 12:2 tłum. z ang. NKJ).
Uzmysławianie (zobaczenie tego, czego jeszcze nie ma) jest ponadnaturalną zdolnością widzenia zwycięstwa i osiągnięcia celu, zanim to się wydarzy. Jest to zdolność od Boga, do tego, aby wytrwać do momentu, aż wyznaczone przez ciebie cele staną się rzeczywistością.
Jak długo to potrwa? Niektóre cele są łatwe do osiągnięcia, inne nie. Jednak proces jest taki sam. Im więcej nad tym pracujesz, tym lepszy się stajesz w zdolności do wyznaczania osiągalnych celów. Na przykład, mnie zajęło kilka prób, aby w końcu osiągnąć cel związany z prawem jazdy. Odwlekałem to i chciałem się poddać, jednak znowu się skoncentrowałem i parłem naprzód, naprawdę szczerze zapragnąłem to osiągnąć i w końcu osiągnąłem swój cel. Jeżdżę płynnie, uwielbiam to, a kilku różnych i niezależnych od siebie instruktorów powiedziało mi: „Piotrek! Świetnie jeździsz!”.
Zapraszam Cię żebyś się zastanowił teraz: jakie są twoje życiowe cele? Wielcy przywódcy zawsze je mają. A jak wyglądają twoje cele na ten rok, ten miesiąc, ten dzień? Nie bądź dla siebie zbyt srogi i nie pozwól, aby osądy innych powstrzymały cię.
"Mając tę pewność, że Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, będzie je też pełnił aż do dnia Chrystusa Jezusa." Filipian 1:6
Ponieważ, nie wiem ile kto, co weźmie z biblijnych inspiracji, które przytoczyłem, chcę skupić się teraz na przekazaniu jednego praktycznego narzędzia, które być może część już zna i stosuje, a być może część dopiero je pozna. Nazywa się to macierz Eisenhowera.
Dwight Eisenhower powiedział kiedyś: "To, co ważne, rzadko bywa pilne, a to, co pilne, rzadko bywa ważne".
Żeby nasz rozwój był jak najbardziej efektywny, z pewnością pomogą nam ku temu właściwie ustalone priorytety. W praktyce oznacza to po prostu prawidłowo wyznaczać cele. Matryca Eisenhowera nie tyle skupia nas na technice ustalenia tego czy tamtego celu, ale na zarządzaniu priorytetami i naszym działaniem, tak by wyznaczone cele i nasze działanie było jak najbardziej efektywne, uporządkowane i które najlepiej doprowadzi nas do osiągnięcia tego na czym nam zależy. W praktyce jest to nasz osobisty menadżer celów, lub działań podwykonawczych, które pomogą wyznaczyć i zrealizować 1 cel.
Wg. zasad działania macierzy Eisenhowera istnieją dwa główne czynniki, wywierające największy wpływ. Są to pilność i ważność danego zadania. Rzeczy pilne to obszar, który jest przedmiotem naszego skupienia najczęściej. Najbardziej korzystnie i efektywnie wpływające na nasze życie są sprawy ważne. Problem polega na tym, iż najczęściej nie są one sprawami pilnymi i z ich realizacją nie wiąże się presja czasu. Trudność w skutecznej realizacji tych działań, polega na tym, że to my musimy „wywrzeć presję na sobie”, by je skutecznie realizować. Matryca Eisenhowera pomaga nam określić co jest naprawdę ważne.
Ćwiartka I to rzeczy, których nie można zaniedbać.
To działanie, w którym korzystamy ze swojego doświadczenie, oraz załatwiamy pilne sprawy bieżące. To praca, w której wykorzystujemy swoje doświadczenie, i reagowanie na codzienne wyzwania. Mówiąc w uproszczeniu są to zadania „na już” lub co gorsza „na wczoraj”. Opisując to jeszcze inaczej często mamy w tej ćwiartce do czynienia z zadaniami w charakterze podobnym do gaszenia pożaru. Jestem architektem i po kilku latach doświadczenia zawodowego i nie jednym miejscu pracy, stwierdzam, że ten zawód powinien zmienić nazwę z „projektant” na „strażak dokumentacji projektowej”. Odnoszę wrażenie, że w tej branży i w ogóle u wielu ludzi pracujących w budownictwie wyznaczanie celów i droga do ich realizacji przeczy wszystkim zasadom, o których tutaj napisałem. W pracy jak i w życiu panuje ciągły „pożar”. Jedynym kryterium wiążącym jest termin. Droga dotarcia do tego jest nie istotna. Nie ważne czy ktoś np. w wyniku nagłej zmiany decyzji bogatego inwestora nie będzie spał przez 3 dni – ma być zrobione. Nie ważne, że termin oddania rysunków wykonawczych na budowę jest na 10 października, ponieważ panowie z ekipy budowlanej po prostu zrobili to już tydzień wcześniej. Nooo okeeej źle i trochę inaczej niż miało być, ale nooo to trudno too się wyciągnie, albo wstawi nowe. Po co o tym piszę? Ponieważ ku mojemu zdziwieniu niesamowicie rzutuje to na organizację i tendencje w życiu osobistym i innych dziedzinach życia wszystkich ludzi „zamieszanych” w dany proces. W efekcie na większą część życia i jego ogólnej jakości. Prawidłowe zarządzanie celami i ich wyznaczanie sprawi, że w I ćwiartce matrycy Eisenhowera będzie, możliwie najmniejsza ilość zadań „na już” co da nam największe z możliwych poczucie liderowania w realizacji celu.
Ćwiartka II jest najistotniejsza by w jak największym stopniu być osobą proaktywną. Nazywana jest inaczej ćwiartką „wysokiej jakości". To tutaj powstają plany dalekiego zasięgu, przewidujemy problemy i sposoby zapobiegania im, delegujemy zadania, rozwijamy nasz umysł i zdolności. Na zadaniach z tego obszaru powinniśmy się skupić najbardziej. Czynności powinny być rozplanowane w taki sposób, aby z czasem maksymalnie przejść do ćwiartki II i minimalizować energię poświęconą na realizację zadań z I ćwiartki. Poszerzanie się ćwiartki I, wynikające z niedbałości o obowiązki zawodowe, wpływa na zwiększanie się poziomu stresu w naszym życiu i tzw. "wypalania się".
Ćwiartka III jest podobna do ćwiartki I. Obejmuje sprawy, które są pilne, ale nieważne. Śmiało możemy nazwać ją obszarem iluzji. W zasadzie jeżeli cokolwiek dzieje się tutaj sensownego to jest to ważne, ale na pewno nie dla nas, tylko dla kogoś innego. Do tej kategorii zaliczyć można wiele spotkań, wizyt, krótkich rozmów. Bardzo dużo czasu poświęcamy w ćwiartce III, pracując nad priorytetami innych, zaspokajając cudze oczekiwania, myśląc jednocześnie, że realizujemy zadania ćwiartki I.
Ćwiartka IV obejmuje sprawy niepilne i nieważne. Jest to miejsce naszego „cudownego” i błogiego marnowania życia. Nie jest wskazane żebyśmy tu przebywali. Czasem przytłoczeni problemami z innych ćwiartek odnajdujemy tutaj chwilowe pocieszenie.
Ćwiartka IV obejmuje sprawy niepilne i nieważne. Jest to obszar „pożeraczy czasu". Oczywiście w ogóle nie powinniśmy się w niej znaleźć. Ale czasem jesteśmy tak przytłoczeni problemami ćwiartek I i III, że z ulgą do niej uciekamy. Co to takiego może być? Np. facebook, youtube, sprawdzanie maila, telewizja oraz mój ulubiony aspekt nieśmiertelnego wyjścia na fajeczkę. Jak się okazuje, szczególnie w pracy biurowej to zadanie z IV ćwiartki miewa b. ważne, wręcz rytualne znaczenie dla niejednego projektanta.
W ostatniej części pracy chcę rozwinąć aspekt motywacyjny. Nie tylko na drodze realizacji obranego celu i żeby w nim wytrwać, lecz na tym po co warto to w ogóle robić. Po co się zastanawiać, ponosić trud związany z dobrym określaniem celów, bardziej niż inni lub bardziej niż do tej pory przywykliśmy? Myślę, że najlepiej jest jak każdy znajdzie swoje własne i głęboko przemyślane „dlaczego”. W chwilach kiedy będzie najtrudniej lub szereg nieoczekiwanych spraw spadnie na naszą głowę utrzymamy motywację. O wiele częściej do wyznaczania celów motywują nas przykre rzeczy, czyli to co się stanie nie miłego jeżeli nie podejmiemy danego działania, a tym samym nie obierzemy celu, który nam pomoże. Warto wyobrażać sobie konsekwencje naszego niewyznaczania celów w różnych dziedzinach. Warto wziąć kartkę papieru i napisać na niej jak najwięcej kiepskich, rzeczy, które mogą się teoretycznie wydarzyć lub wydarzą się jak nie wyznaczymy wpierw celu i działania w danej sprawie. Ponownie posłużę się historią z moim prawem jazdy. Pamiętam jak kiedyś miałem sytuację, w której pewna atrakcyjna dziewczyna zapytała mnie, czy mam prawko i czy mogę prowadzić, bo nie piję alkoholu itp. . W tamtym czasie oczywiście nie miałem prawka, ale jako facet ze wstydu, powiedziałem, że mam, ale nie pojadę bo coś tam, coś tam, coś tam. No i ok, ufff, poszło. Ale było ok tylko na chwile. W środku czułem się bardzo daleko od ok. Jeszcze tego samego wieczora, wziąłem ją na bok i pogadaliśmy szczerze i przyznałem się, że ją okłamałem. Zrobiłem z siebie totalnego pajaca, ale co ciekawe nie wyśmiała mnie i jest bardzo sympatyczną i otwartą znajomą wobec mnie do dziś. Opisuję to po to, bo właśnie np. ta sytuacja dała mi moje bardzo głębokie „dlaczego” jeżeli chodzi o wyznaczanie celów, nie tylko po to, żeby zrobić w końcu to prawko, które zrobiłem, ale żeby po prostu efektywnie realizować zadania w życiu i efektywnie wykorzystać swój potencjał.
Jeżeli wiesz po co żyjesz, o co Ci chodzi w życiu, prowadzisz życie świadome celów o różnym zasięgu i wpływie, żyje się po prostu o wiele łatwiej i zaczyna się ono otwierać się na pełnię, niezależnie czy się jest osobą wierzącą czy nie. Wiadomo, że nawet jak się ma to wszystko dobrze ustawione, życie nie jest idealne i serwuje różne trudne motywy. Jestem jednak jestem przekonany, że żyje się wtedy i tak w lepszej perspektywie, z inną energią i np. w poniedziałek o 6:15 wstaje się do życia od razu, a nie po użyciu 4 razy funkcji „drzemka”.
Na zakończenie chcę podkreślić, że niezależnie od osobistych motywacji są ogólne powody i wskazania, dla których warto wyznaczać cele i uważam, że mniej lub bardziej trafiają one do każdego.
Po pierwsze cele dają poczucie kierunku i zmniejszają frustrację.
Są jak kierunkowskazy, dzięki którym wiadomo, że nie błądzimy i nie zataczamy kręgów wokół swojego celu. Jeśli chcemy coś osiągnąć a nie wyznaczymy celu, to tak, jakbyśmy chcieli odnaleźć swojego przyjaciela w nieznanym mieście, nie znając adresu zamieszkania. Można tak spędzić całe życie, szukając go i pukając po kolei do wszystkich mieszkań.
Po drugie cele wzmacniają motywację.
Prawidłowo wyznaczony cel jest jak źródło paliwa, które napędza pojazd zwany życiem. Daje to energię i chęci do działania. Cel daje podświadomości wyraźny powód, aby dążyć do osiągnięcia tego, czego pragniemy.
Po trzecie cele jednoczą nasz zespół.
Jeśli pracujemy zespołowo, wspólne cele jednoczą go. Osiągnięcie celu to wspólny powód do radości i świętowania. Świętowanie sukcesu końcowego, czy celebracja osiągniętego etapu na drodze do celu jest niezwykle ważna. Tak jak na początku tej pracy nawiązałem do tego, że każdy z nas może przytoczyć jakąś epicką porażkę na polu wyznaczania celów i ich realizacji, tak samo jestem pewny, że każdy z nas może przytoczyć jakiś sukces, na początku którego było właśnie dobre wyznaczenie celu. Dobrze pamiętamy co wtedy czuliśmy, to jedyne w swoim rodzaju uczucie jak się osiągnęło ten cel. Życzę wszystkim jak najwięcej wytrwałości w prawidłowym wyznaczaniu celów oraz jeszcze więcej tego wyjątkowego uczucia sukcesu po jego osiągnięciu.
Źródło:
http://instytutdidaskalos.pl/zarzadzanie-soba/czy-wyznaczanie-celow-ma-naprawde-znaczenie-czesc-2
http://www.akademiaparp.gov.pl/
autor: Piotr Kocoń- z wykształcenia architekt, absolwent III edycji Szkoły Liderów.
Comments are closed.